Autor: Tomasz Tokarz
Mamy za sobą wiele miesięcy doświadczeń edukacji zdalnej. Jak w soczewce pokazały one wszelkie trudności dominującego systemu kształcenia. Ale zarysowała także nowe możliwości.
Warto zastanowić się, jakie lekcje możemy wyciągnąć z tych doświadczeń - na nowy rok szkolny. Co można zastosować już od września - w oparciu o obserwacje kształcenia zdalnego. Aby edukacja lepiej służyła nam wszystkim.
Po pierwsze - więcej przestrzeni na szukanie informacji.
W warunkach edukacji zdalnej uczniowie przyzwyczaili się do działań z wykorzystaniem zewnętrznych źródeł, we współpracy z innymi. Nie dało się precyzyjnie nadzorować ich pracy, pilnować, czy nie używają czegoś więcej niż własnej pamięci. Dziś może być im trudniej działać bez wspomagających narzędzi.
Czy jednak jest to konieczne? Czy szukanie w odpowiedzi w internecie czy konsultowanie ich z innymi - jest naprawdę działaniem niepożądanym w epoce sieci i smartfona? Przecież na tym opiera się praca w dorosłym życiu. W pracy nikt nikogo nie zmusza w pracy do bazowania jedynie na danych zapisanych w mózgu. Mamy do rozwiązania problem i szukamy rozwiązań - przeszukujemy internet i pytamy ludzi z zespołu. Robią tak lekarze prawnicy, informatycy, nawet lekarze (korzystają z konsyliów, baz danych, specjalistycznych stron). Tak samo działamy także my nauczyciele - szukają na forach różnych pomysłów na lekcje.
Zamiast zakazywać takich aktywności - warto je wykorzystać do wspierania procesów uczenia. Edukacja zdalna uświadomiła nam jeszcze bardziej jak wiele wartościowych rzeczy można znaleźć w zasobach internetu. Ale też jak wiele jest w nim fake newsów i naciąganych interpretacji. I jakże ważną kompetencją jest umiejętność selekcji informacji. Warto ją ćwiczyć. Szukanie odpowiedzi w zasobach internetu może być równie wartościowe (jeśli nie bardziej) jak korzystanie z danych zapisanych w głowie. Dlatego warto dawać uczniom takie zadania, podczas których swobodnie mogą korzystać z zasobów sieci - by móc weryfikować informacje.
Przykład? Dajemy im stworzony przez nas artykuł o tym, w jakich warunkach chodzili do szkoły ich rodzice/dziadkowie w latach 70 czy 80. (są tam np. informacje, że ich rodzice mieli w szkole religię albo że uczyli się za pomocą internetu). Uczniowie mają dokonać analizy wiarygodności tekstu za pomocą dowolnych materiałów.
Po drugie - więcej zadań problemowych.
Edukacja zdalna pokazała także, że odpowiedzi na pytania w stylu: W którym roku była bitwa pod Grunwaldem jest bardzo łatwo wyszukać. Ale jeśli uczniowie mieli za zadanie zmierzyć się z bardziej złożonym problemem, jeśli mieli rozwiązać zagadkę lub stworzyć jakieś dzieło - trzeba było się natrudzić. Takie misje budziły także większe zaangażowanie. Dlatego warto częściej wykorzystywać zadania oparte na metodach problemowych.
Metoda uczenia przez rozwiązywania problemów polega na poszukiwaniu odpowiedzi na inspirujące pytania. Można ją także nazwać uczeniem się przez dociekanie.
Przykładowe pytanie:
W jaki sposób zbudowano naszą szkołę - jak to możliwe, że istnieje tyle lat i się nie zawaliła? W jaki sposób najlepiej byłoby przeprowadzić jej remont?
Szukający odpowiedzi mogą korzystać z dowolnych źródeł. Jeśli mają wiedzę na temat fizyki - ro świetnie. Jeśli nie - niech szukają. Mogą przynieść ściągi, smartfona, laptopy, encyklopedie. Mogą zadzwonić w trakcie do profesora z UJ. Mogą ściągać nawet dane z serwisów NASA. Niech sami decydują. Podczas rozwiązywania trzeba wykazać się nie tylko umiejętnością szukania, ale też przetwarzania, interpretowania, analizowania danych. Nauczyciel niech wejdzie w rolę obserwatora i konsultanta prac.
Po trzecie - sprawdziany jako narzędzie wspierania uczenia się.
W warunkach edukacji zdalnej często zdarzało się nam wykorzystywać tzw. testy (zadania ramowane, ustandaryzowane z jedną poprawną odpowiedzią). Problem polegał na tym, że były traktowane głównie jako narzędzie sprawdzania danych posiadanych w głowie. A gdyby nadać im inną funkcję?
Wiele badań potwierdza jak skuteczne są testy jako narzędzia do… do uczenia się, zadawania odpowiednich pytań, kojarzenia. Odgrywają co najmniej równie ważną rolę co sama lekcja na dany temat. Regularne testowanie wiedzy (retrieval practice - dosł. trening odświeżania pamięci) to jedna z najskuteczniejszych strategii dydaktycznych. Sam akt poddania pamięci sprawdzianowi wzmacnia ją. Dochodzi do tego aktywne zaangażowanie i natychmiastowa informacja zwrotna o błędach.
To wszystko działa o ile sprawdziany nie budzą lęku. O ile nie obawiamy się porażki - tylko traktujemy je jako kolejne narzędzie wspierające nas w lepszym rozumieniu materiału. Dlatego róbmy uczniom testy (na Quizizz czy Kahoocie) ale bez intencji złapania ich na błędach czy wykrycia nieposłuszeństwa - stosujmy je jako technikę uczenia się. Niech uczniowie rozwiązują je ile razy chcą - aż do opanowania materiału.
Po czwarte - więcej zadań zespołowo-projektowych.
Edukacja zdalna opierała się głównie na pracy indywidualnej. Ale mogliśmy też obserwować pozytywne efekty jakie daje wykorzystanie możliwości pracy zespołowej - w przeznaczonych do tego pokojach. Przykładowo w Teams można tworzyć kanały grupowe (gdzie uczniowie mają możliwość tworzenia i gromadzenia plików oraz połączeń wideo) lub tworzyć tzw. podzielone pokoje do pracy synchronicznej w zespole. Uczniowie byli dużo bardziej aktywni w małych grupkach - niż na ogólnym spotkaniu.
Dlaczego praca zespołowa działa? Ludzie uczą się samodzielnie, ale istotnym motywatorem do uczenia się - są inni ludzie. Działanie z innymi na rzecz wspólnego celu - działa mobilizująco. Praca wspólna buduje poczucie przynależności. A uczniowie silniej przekonani o byciu częścią społeczności szkolnej mają silniejszą motywację i bardziej się starali. Zależy im na grupie.
W pracy zespołowej uczymy się rzeczy, które trudno osiągnąć samotnie: negocjacji, kreatywności, kooperacji. Poza tym w grupach można się rozdzielić zadaniami - tak jak w późniejszej pracy zawodowej. W nowoczesnych firmach liczy się głównie praca zespołowa oparta na podziale zadań między osoby o różnych kompetencjach.
Warto zatem częściej inicjować wspólne działania. Najlepiej do tego nadaje się projekt uczniowski. To wieloaspektowe i wieloetapowe przedsięwzięcie, prowadzone przez uczniów, które ma przynieść konkretny efekt (stworzyć dzieło, które zostanie zaprezentowane innym). Uczniowie zaangażowani w projekt są podzieleni na mniej więcej pięcioosobowe zespoły. W zespole każdy ma jakąś rolę (przykładowo: menedżera, odkrywcy, analityka, projektanta, prezentera), z którą wiąże się określony obszar odpowiedzialności. Każdy projekt składa się z etapów. Na każdym etapie prac uczestniczy cały zespół, ale kluczowe znaczenie ma aktywność ucznia z określoną rolą. Projekt kończy się prezentacją efektów na forum.
Przykład: Jesteście zespołem projektowym - startupem. Waszym zadaniem jest przygotowanie kampanii promocyjnej Waszej nowej aplikacji, ułatwiającej uczenie się. Efekty Waszych prac zaprezentujecie na forum. Do dzieła!
Po piąte - lekcje odwrócone.
Po doświadczeniach edukacji zdalnej warto zastanowić się nad odwróceniem tradycyjnego przebiegu lekcji (gdzie nauczyciel prezentuje materiał podczas spotkania, a uczniowie przetwarzają go w domu poprzez zadania) i przejścia na model odwrócony (uczniowie przygotowują się w domu na podstawie materiałów opracowanych przez nauczyciela a lekcja służy prezentacji wniosków, efektów prac oraz przedyskutowaniu tego, czego dowiedzieli się uczniowie). Podczas bezpośredniego spotkania nie tracimy czasu na przekaz, tylko po prostu rozmawiamy z młodymi ludźmi na temat tego, co odkryli, wyjaśniamy wątpliwości oraz systematyzujemy materiał. Taki model nazywany jest też mieszanym (blended education).
Takie rozwiązanie jest dziś dużo łatwiejsze do wdrożenia niż dwa lata temu. Obecnie wszystkie szkoły są połączone z platformami e-learningowymi. Uczniowie w trakcie edukacji zdalnej nauczyli się pracować na przygotowanych materiałach. Mają sprzęt do pracy. Przeniesienie części kształcenia do sieci pozwoli zaoszczędzić czas na zajęcie się w szkole tym, co najistotniejsze. Kreatywność, komunikację, kooperację, krytyczną analizę treści.
Po szóste - informacja zwrotna zamiast stopni.
Podczas edukacji zdalnej mogliśmy zaobserwować, jak wielkie znaczenie uczniowie przywiązują do ocen. Część z nich obchodziła ustalone odgórnie zasady - byle tylko zdobyć odpowiedni stopień. Uczniowie poddani presji zdobywania ocen (które nie są przez nich traktowane jako informacje rozwojowe) szli na skróty. Zdarzało się ściąganie.
Dlaczego? Cyferki stały się dla nich celem samym w sobie. Nie rozumieją celu podejmowanych działań. Nie traktują uczenia się jako własnej decyzji, która ma przynieść im korzyść i odpowiedzieć na ich potrzeby.
Warto zatem zastanowić się, czy nie warto zmienić modelu oceniania na bardziej sensowny dla ucznia. Pamiętajmy, że celem oceniania są dwie rzeczy:
Tak, podkreślmy to. Ocena powinna dawać uczniowi informację zwrotną pomagającą w uczeniu się. Zastanówmy się zatem, w jakim stopniu stosowany przez nas model oceniania ją zawiera. Jeśli dajemy uczniowi jedynkę czy piątkę - czy przekłada się to na realny komunikat, dotyczącą mocnych stron, braków oraz wskazówek dotyczących dalszego doskonalenia? Czy po otrzymaniu określonej oceny uczeń wie, co powinien zrobić, aby skuteczniej rozwijać swój potencjał? Jeśli nie - zastanówmy się jaki model oceniania byłby dla uczniów wartościowy.
Pamiętajmy, że ocenianie bieżące jest wewnętrzną sprawą szkoły. Rada pedagogiczna może wprowadzić do statutu taki model, jaki uzna za skuteczny i służący uczniom. Jednym z najbardziej skutecznych i sprawdzonych jest tzw. ocenianie kształtujące.
Punktem wyjścia do sensownego oceniania powinno być (szczególnie w odniesieniu do uczniów starszych klas) rozwijanie poczucia sprawczości, podejmowania decyzji, kierowania sobą.
A co z nagrodą? Jeśli uczniowie poczują się zauważeni i docenieni, jeśli dostaną dodatkowo rzetelną informację o postępach, nie będę traktować cyferek jako wyznacznik poczucia wartości. Oklaski podczas prezentacji projektu mogą być tą informacją zwrotną, której uczeń potrzebuje bardziej niż stopnia w dzienniku.
Po siódme - różnorodność uczenia się.
Edukacja zdalna pokazała jak ważne jest zdywersyfikowane podejście do uczniów, różnorodne i spersonalizowane. Uczniowie uczyli się na różne sposoby - z książek lub smartfonów, za biurkiem lub w łóżku, własnym tempem. Mieli różne możliwości techniczne. Mają też rożne osobowości. Nie zawsze ramowany sprawdzian z krótkim czasem na odpowiedź okazywał się najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem. Niektórzy uczniowie lubią rozwiązywać kartkówki online, inni występować publicznie, a jeszcze inni preferują wspólne tworzenie plakatu lub nagranie filmu.
Warto zadbać, aby sposoby realizacji materiału oraz oceniania odpowiadały uczniom o różnych predyspozycjach, zainteresowaniach, motywacjach, mocnych stronach, preferowanych sposobach uczenia się.
Można tu skorzystać z metod gamifikacyjnych. Gamifikacja to metoda, która wprowadza do nauczania/uczenia się wybrane elementy mechaniki gier (np. wykonywanie misji, gromadzenie punktów, rozwój w wybranym obszarze). Dobrze zaprojektowane zajęcia przypominają grę nielinearną, gdzie są różne drogi do sukcesu, a każdy uczeń może podążać taką ścieżką, która jest dla niego najlepsza (np. rozwiązywania zadań, dyskusji, tworzenia, działań zespołowych). Gdzie jest oceniany w obszarze, na który się zdecydował - przy spełnieniu minimalnych wymogów. Sprawdzian, aktywność, rozprawka, plakat, występ publiczny, praca w grupach. Niech uczeń sam zdecyduje, jak wykona określone zadania, kiedy podejmie próbę. Czy zrobi to w grupie, czy indywidualnie. Takie rozwiązanie eliminuje strach i lęk — największe zmory dla rozwoju ucznia — oraz bardziej upodmiotawia młodego człowieka. Przywraca mu poczucie wpływu.
Po ósme - budujmy relacje.
Nauczanie zdalne pokazało, jak ważne są relacje, kontakt, wzajemny szacunek. Jeśli między młodymi ludźmi a nauczycielem jest zbudowana więź, to uczniowie współpracowali z nauczycielem, pomagając mu w sprawnym przeprowadzeniu lekcji. Zaciekawieniem (może nawet bardziej osobą, niż treściami) uczestniczyli w spotkaniach. Poza tym dużo chętniej uczestniczyli w lekcjach - jeśli czuli, że są akceptowani i szanowani - przez nauczyciela i klasę.
Warto te doświadczenia wykorzystać. Nauczyciel powinien być osobą, który pomaga ludziom radzić sobie z problemami - nie stanowić kolejne ich źródło. Jesteśmy w końcu w szkole dla uczniów - by odpowiadać na ich potrzeby. Naszym zadaniem jest danie im uwagi, wsparcia, wzmocnienia w ich dążeniach. Powinniśmy bardziej zauważyć ucznia jako niepowtarzalną istotę, docenić za to, co jest jego mocną stroną, zaakceptować, takim jaki jest (bez uzależniania akceptacji od wykonania poleceń), zapewnić realne poczucie bezpieczeństwa (nie chodzi o bramki przy drzwiach, tylko poczucie komfortu psychicznego).
Edukacja zdalna pokazała, że nauczyciela w roli przekazywacza danych i testera jest stosunkowo łatwo zastąpić. Ale kto zastąpi mądrego, empatycznego przewodnika po skomplikowanych ścieżkach życia?
Podsumowanie
Nauczanie zdalne pokazało tylko dobitniej, że edukacja może wyglądać inaczej. Pamiętajmy, że uczniowie przywykli do modelu gdzie nie muszą fizycznie być aktywni na lekcjach - byli aktywni jeśli lekcja ich ciekawiła, pozwalała im się wykazać, a oni sami czuli się bezpiecznie wśród ludzi, którzy się wzajemnie lubią i szanują. Technologie nie zastąpią więzi. Mieliśmy okazję zauważyć, z czym uczniowie mogą poradzić sobie sami a co może im zaoferować szkoła. O Mieszku czy amebie młodzi mogą nauczyć się samodzielnie. Ale do budowania kompetencji społecznych potrzebny jest kontaktu z rówieśnikami. I do tego mogą służyć budynki szkolne. Do animowania wspólnych aktywności. Do inicjowania działań zespołowych. Do pokazania innym swoich mocnych stron. De wymiany i rozmowy. Edukacja zdalna dała nam szansę na zmianę podejścia do kształcenia. Warto z niej skorzystać.
Wirtualna rzeczywistość dla uczniów nie jest tym samym, czym jest dla nauczycieli. Cyfrowi imigranci muszą wejść w świat cyfrowych tubylców i nie mogą się tego bać. Czym jest VR?
Mamy w szkole nowy przedmiot – Historia i Teraźniejszość. Nie ma podręczników (obowiązkowych)? – to szansa, aby uczniowie samodzielnie eksplorowali najnowszą historię z pomocą zasobów sieci.
Sztuczna inteligencja pojawia się nawet w codziennym życiu. Rolą nauczycieli może być wskazywanie sposobu jej wykorzystywania w sposób twórczy.